ROZMOWA Z PANEM STANISŁAWEM SKOLIMOWSKIM, UCZNIEM NASZEJ SZKOŁY W LATACH 1977-1979
Pana Stanisława poznałam na facebooku – niejednokrotnie komentował posty zamieszczane na funpage`u naszej szkoły. Poproszony o udzielenie wywiadu – zgodził się natychmiast.
Pan Skolimowski był uczniem trzyletniego technikum hodowlanego w latach 1976 – 1979. Kiedy zaczynał naukę, szkoła mieściła się w dworku, a jej dyrektorem była (zmarła niedawno) Pani Bogumiła Szeląg. Wychowawcą klasy Pana Stanisława była Pani Apolonia Krotul. (na fotografii)
Pan Stanisław wspomina: „Nauka zaczynała się o 7.15. Ja - żeby dojechać spod Kołbieli - wstawałem o 4, jechałem z Chrosny pociągiem do Pilawy, a potem PKS do Michałówki i 1 km pieszo. Świadectwo ukończenia szkoły zawodowej dostarczyłem do Miętnego w czerwcu 1976 r. – na rowerze.”
Na pytanie, dlaczego wybrał szkołę w Miętnem, Pan Stanisław odpowiada: „Bo było to najbliżej położone technikum rolnicze. Musiałem uczyć się i pomagać jednocześnie rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa.”
Pan Stanisław mieszkał w internacie podczas „zimy stulecia” w 1979 r. Szkoła w tym czasie była w budowie, internat był po lewej stronie od parku.
„My byliśmy ostatnimi rocznikami, którzy uczyli się w dworku, w drugiej klasie przeprowadziliśmy się do nowej szkoły. Była to zasługa kilku osób: Pani Dyrektor Bogumiły Szeląg, Aliny Janowskiej i Premiera Piotra Jaroszewicza.”
Zapytałam Pana Skolimowskiego o naukę i egzaminy w czasach gdy był uczniem. Tak opowiada: „Z racji, że na co dzień miałem do czynienia z gospodarstwem, więc na praktyki wyjazdowe się nie pisałem, tylko w obrębie Garwolina. W tych czasach matury nie zdawała chyba połowa klasy, bo na studia się nie szło. Ja - pomimo że nie szedłem - to zdawałem. Z matematyką to były problemy od początku, a polskiego uczył Pan Rusak - i tu było trochę lepiej. Pracę dyplomową pisałem o modernizacji własnego gospodarstwa w oparciu o gospodarstwo z Trojanowa u Pana Roszkowskiego. Zawodowych przedmiotów bardzo się nie bałem, bo parokrotnie uczestniczyłem w olimpiadach wiedzy rolniczej na różnych szczeblach.”
Pan Stanisław wspomina: „Studniówka była tragiczna, drogi zasypało, zaplanowany zespól muzyczny nie dojechał. Osoby towarzyszące w dużej części też nie dojechały, ja zabrałem się samochodem, który zawrócił do Garwolina, bo nie mógł przejechać do Warszawy w okolicach Kołbieli.”
„Moją pasją były biegi, a zaraził nas tym Pan Jan Biernacki .W owym czasie szkoła posiadała liczną reprezentację w lekkoatletyce. Liczny udział w zawodach na szczeblu powiatu i województwa, oraz organizacja imprez sportowych przyczyniły się do tego, że władze przychylnym okiem patrzyły na szkołę i popierały budowę bazy sportowej .W owym czasie Pan Biernacki i Pan Białecki stworzyli Wundertim - jak Pan Jan Mulak z reprezentacją Polski.”
„Szkołę opuściłem z maturą i jako piąty uczeń - najwszechstronniejszy w sporcie. Po skończeniu szkoły pracowałem w doradztwie rolniczym w Służbie Rolnej i Stołecznym Ośrodku Doradztwa Rolniczego. Z uwagi na zmiany w rolnictwie odszedłem od pracy zawodowej w tym kierunku. Aktualnie wykonuję inny zawód jako główne źródło dochodu, lecz z rolnictwem się nie rozstałem. Prowadzę ciągle małe gospodarstwo z uprawą zbóż.”
Zapytałam mojego rozmówcę, co poradziłby młodym ludziom wybierającym kierunek kształcenia. Odpowiedział: „W aktualnych warunkach bardzo trudno doradzać szkołę, kierunek rolniczy wybiorą - myślę - pasjonaci i osoby, które się wychowały w gospodarstwie. Myślę, że szkoły średnie, muszą kształcić uniwersalnie, gdyż zmiana zawodu w dzisiejszych czasach jest nieunikniona.”
rozmawiała Agnieszka Grudniak
(dziękuję Panu Skolimowskiemu za rozmowę i udostępnienie zdjęć)